Poniedziałek, Świętego Błażeja, biskupa i męczennika
SŁOWO DNIA
1 Przybyli na drugą stronę jeziora do kraju Gerazeńczyków. 2 Ledwie wysiadł z łodzi, zaraz wybiegł Mu naprzeciw z grobów człowiek opętany przez ducha nieczystego. 3 Mieszkał on stale w grobach i nawet łańcuchem nie mógł go już nikt związać. 4 Często bowiem wiązano go w pęta i łańcuchy; ale łańcuchy kruszył, a pęta rozrywał, i nikt nie zdołał go poskromić. 5 Wciąż dniem i nocą krzyczał, tłukł się kamieniami w grobach i po górach. 6 Skoro z daleka ujrzał Jezusa przybiegł, oddał Mu pokłon 7 i krzyczał wniebogłosy: «Czego chcesz ode mnie, Jezusie, Synu Boga Najwyższego? Zaklinam Cię na Boga, nie dręcz mnie!». 8 Powiedział mu bowiem: «Wyjdź, duchu nieczysty, z tego człowieka». 9 I zapytał go: «Jak ci na imię?» Odpowiedział Mu: «Na imię mi „Legion”, bo nas jest wielu». 10 I prosił Go na wszystko, żeby ich nie wyganiał z tej okolicy. 11 A pasła się tam na górze wielka trzoda świń. 12 Prosili Go więc: «Poślij nas w świnie, żebyśmy w nie wejść mogli». 13 I pozwolił im. Tak duchy nieczyste wyszły i weszły w świnie. A trzoda około dwutysięczna ruszyła pędem po urwistym zboczu do jeziora. I potonęły w jeziorze. 14 Pasterze zaś uciekli i rozpowiedzieli to w mieście i po zagrodach, a ludzie wyszli zobaczyć, co się stało. 15 Gdy przyszli do Jezusa, ujrzeli opętanego, który miał w sobie „legion”, jak siedział ubrany i przy zdrowych zmysłach. Strach ich ogarnął. 16 A ci, którzy widzieli, opowiedzieli im, co się stało z opętanym, a także o świniach. 17 Wtedy zaczęli Go prosić, żeby odszedł z ich granic. 18 Gdy wsiadł do łodzi, prosił Go opętany, żeby mógł zostać przy Nim. 19 Ale nie zgodził się na to, tylko rzekł do niego: «Wracaj do domu, do swoich, i opowiadaj im wszystko, co Pan ci uczynił i jak ulitował się nad tobą». 20 Poszedł więc i zaczął rozgłaszać w Dekapolu wszystko, co Jezus z nim uczynił, a wszyscy się dziwili.
Mk 5,1-20
Wyniszczony człowiek, odmieniony i napędzany przez zło, wzbudza strach, do tego stopnia, że należałoby go zamknąć w grobie, jakby był martwy, a jednak agresja zrywa łańcuchy, człowiek sam stosuje wobec siebie przemoc. Ludzie się boją, ale Jezus nie, nie ucieka, patrzy mu w oczy i stoi przy nim, słucha jego wołania o pomoc, nie tłumi go, rozumie, że kruchy człowiek, ofiara zła, nie jest winny. Jezus cierpi z nim, odczuwa jego ludzkie i wyczerpujące cierpienie, uwalnia go, a zatem postępuje zgodnie z Bożą logiką: najbardziej zdesperowany człowiek ma jednak zawsze prawo zaznać przyjęcia, przebaczenia, bliskości przyjaznej dłoni i stać się tym, który jest powołany do niesienia innym otrzymanego dobra: „Idź, głoś to, co Pan ci uczynił”. Jezus nie stawia cierpieniu osobistych barier, nie broni się, ale patrzy na nie odważnie, uczy nas w ten sposób, abyśmy nie omijali przeszkód ani nie uciszali ich ze strachu przed stawieniem im czoła, abyśmy pozwolili się dotknąć cierpieniu tych, którzy nas mijają, tak jak On współczuł nam, nieustannie dając nam dar swojego miłosierdzia.
Zapytam siebie, kim są dla mnie imigranci, osoby starsze, ubodzy, czy są niewygodnymi postaciami, które należy ukryć, udając, że nie istnieją, czy też braćmi, których należy wysłuchać i pomóc im?
Głos pisarza
„Kiedy zbliża się nieznajomy i mylimy go z jednym z naszych braci, kładziemy kres wszelkim konfliktom. To moment, w którym kończy się noc, a zaczyna dzień”. (Paulo Coelho)
Komentarz: s. Emilia Di Massimo FMA
Dom Modlitwy San Biagio www.sanbiagio.org info@sanbiagio.org
PRZYJACIELE I SŁUDZY SŁOWA