SŁOWO DNIA
To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali.
J 15, 17
Troska ewangelisty Jana o młody Kościół, do którego skierował swoją ewangelię, przejawiała się w pragnieniu, aby miłość panowała wśród ludzi i aby miłość Boga objawiona w posłaniu Jezusa była znana wszystkim. Pozostaje to, w każdym wieku, podstawowym warunkiem dla Kościoła: ludzie będą do niego przyciągani przez znak braterskiej miłości. Dlatego nasze wspólnoty, nasze zgromadzenia muszą być otwarte dla wszystkich: niechrześcijan, nieprzekonanych, obojętnych, poszukujących… Z jednej strony widzialna przynależność chrześcijan do Kościoła poprzez chrzest, ich wyraźne wyznanie wiary w Pana Jezusa, które osiąga swój szczyt w celebracji eucharystycznej, musi ukazywać wszystkim przedmiot ich poszukiwań i kres ich duchowej przygody. Z drugiej strony wierzący, „zaangażowani” muszą nieustannie odnawiać swoją gotowość do przezwyciężania pokusy, aby nie prowadzić dialogu z tymi, którzy znajdują się poza środowiskiem chrześcijańskim, aby pamiętać, że „ten, kto boi się Boga i praktykuje sprawiedliwość, niezależnie od tego, do jakiego ludu należy, jest przez Niego przyjęty”. Każdy, kto spotyka zgromadzenia chrześcijańskie, powinien czuć się mile widziany jak we własnym domu, w rodzinie, do której już praktycznie należy, dopóki nie dojdzie do pełnego poznania Boga Jezusa Chrystusa. Tylko wtedy wołanie do Parakleta „abyśmy się stali jednym ciałem i jednym duchem w Chrystusie” nabierze treści i wiarygodności.
ŻYJĘ SŁOWEM: „Trwajcie w miłości mojej”.
Głos ojca pustyni
Ci, którzy mają zadatek Ducha i nadzieję zmartwychwstania, uważają za rzecz już obecną to, czego oczekują, mówiąc, że odtąd już nie znają nikogo wedle ciała, gdyż wszyscy jesteśmy duchowi i dalecy od wszelkiego zepsucia cielesnego. Skoro bowiem jaśnieje nam Syn Jednorodzony, przemieniamy się wszyscy w Słowo, które wszystko ożywia. Jak wtedy bowiem, gdy rządził grzech, byliśmy skrępowani więzami śmierci, tak gdy nadeszła sprawiedliwość Chrystusa, odrzuciliśmy wszelkie zepsucie.
Nie żyjemy już więc według ciała, to jest w słabości cielesnej, przez co należy rozumieć zepsucie płynące z grzechu. „A jeśli nawet według ciała poznaliśmy Chrystusa – pisze święty Paweł – to już więcej nie znamy Go w ten sposób”. Jakby chciał powiedzieć: „Słowo ciałem się stało i zamieszkało wśród nas” i poniosło śmierć w ciele, abyśmy wszyscy mieli życie; i tak Go poznaliśmy, lecz odtąd już nie znamy. Choć bowiem Chrystus nadal jest w ciele, bo zmartwychwstał trzeciego dnia i przebywa w chwale Ojca w niebie, wiemy jednak, że jest On ponad ciałem. „Raz umarł za grzechy, ale już więcej nie umiera, śmierć nad Nim nie ma już władzy. Bo to, że umarł, umarł dla grzechu tylko raz, a to, że żyje, żyje dla Boga”. (Z komentarza św. Cyryla Aleksandryjskiego, biskupa, do Drugiego Listu do Koryntian)
Komentarz: Roberto Proietti
Dom Modlitwy San Biagio www.sanbiagio.org info@sanbiagio.org