W Parku Narodowym Gór Simbruini, wędrując czerwonym szlakiem po pochyłym zboczu Góry Taleo, napotykamy prostą, drewnianą furtkę, a na niej słowa:
Witaj w San Biagio
Kimkolwiek jesteś
Do jakiegokolwiek ludu
narodu
religii
przynależysz
Pokój z Tobą!
Te słowa otwierają drogę do innego świata. Witają one wszystkich wchodzących. Tych, którzy przyszli, by spędzić w tym niezwykłym miejscu kilka chwil, dni, tygodni… I tych, którzy znaleźli się tu całkiem przypadkowo.
Miejsce to znajduje się we Włoszech, niedaleko miasteczka Subiaco. Jest jednym z etapów Cammino di San Tommaso. Niezwykła jest jego historia. Prawdopodobnie sięga IV wieku, gdyż wtedy osiedlił się tu pierwszy eremita. W V wieku nieco poniżej przebywał św. Benedykt i to właśnie tam (Sacro Speco) założył swój pierwszy klasztor. W XII wieku zbudowano niewielki kamienny kościółek pod wezwaniem san Biagio (Błażej) i San Romano. W roku 1978 przybyły tu Siostry Salezjanki, dając temu miejscu nowe życie. Pod kierownictwem charyzmatycznej siostry Marii Pii Giudici utworzyły tu dom modlitwy, który działa do dziś.
Jak wygląda życie w San Biagio?
Dzisiaj wspólnotę tworzą tutaj cztery siostry pochodzące z czterech różnych krajów: Dyrektorka s. Vilma (Włochy), s. Monica (Peru), s. Judith (Ekwador) i s. Elżbieta (Polska). Są otwarte na każdego, kto chce przyjść i dzielić z nimi życie. I właściwie nie ma dnia, w którym w domu byłyby tylko siostry. Każdego dnia przybywa ktoś, by w ciszy, w modlitwie, wśród natury kontynuować budowanie swojej relacji z Bogiem, lub szukać Go po tygodniach, miesiącach, latach błądzenia bez Niego. Wszyscy razem modlą się, jedzą posiłki, pracują. Słuchają Boga obecnego w Jego Słowie, w Eucharystii, w ciszy, w naturze, w relacjach z innymi, w sztuce. Siostry wraz ze świeckimi i kapłanami tworzą wspólnotę wychowawczą i wspólnie oferują konkretne, cykliczne spotkania. Gama adresatów jest szeroka i zmieści się w niej właściwie każdy.
Sercem apostolstwa – jak w każdym domu salezjańskim – są młodzi. Przyjeżdżają tu grupy młodzieży ze swoimi duszpasterzami i opiekunami, by z pomocą sióstr realizować swój własny program. Mogą też włączyć się w proponowane przez wspólnotę Percorsi di Luce (Ścieżki Światła). Są to comiesięczne spotkania weekendowe, oparte przede wszystkim na Słowie Bożym (Lectio Divina) oraz specjalnie dobranych filmach. Zaczerpnięte treści są potem materiałem do dyskusji i pracy wychowawczej. Inna propozycja to spotkania dla par i rodzin. Podczas gdy dorośli korzystają z cennego czasu na budowanie relacji z Bogiem i pomiędzy sobą, dzieci pozostają pod opieką sióstr i także uczestniczą w ciekawych i rozwijających zajęciach. Dla wielu par San Biagio stało się miejscem pojednania, ratując małżeństwa przed rozbiciem. A dla wszystkich jest źródłem siły, by potem w codzienności nie zabrakło zwykłej, codziennej miłości.
Kilka razy w roku organizowane są też kursy ikonografii. Pisanie ikon, które staje się – jak zawsze – modlitwą, jest bezcennym czasem indywidualnego kontaktu z Bogiem, ale także budowania relacji w grupie. Natomiast osoby o zdolnościach muzycznych mogą rozwijać swoją duchowość poprzez naukę gry na cytrze. Jest także możliwość skorzystania z tygodniowych rekolekcji w milczeniu, zarówno dla osób konsekrowanych, jak i dla świeckich. Są też osoby, które odprawiają tu swoje rekolekcje indywidualne. Niezależnie od powołania, wielu na nowo odnajduje tu miłość swojego życia – zarówno małżonkowie, jak i kapłani czy osoby konsekrowane, które także mogą odbyć tu swój rok sabatyczny.
San Biagio rozwija się już 40 lat. Wciąż przybywa jakieś nowej miejsce, obraz, budynek… Wszystko tworzone z miłości i z wdzięczności za otrzymane tu dobro. Punktem centralnym jest kamienny kościółek z XII wieku, tworzący całość z domkiem zamieszkałym przez siostry. W domu tym znajduje się też kuchnia, jadalnia – miejsce spotkań, pomieszczenia gospodarcze. Jest też piękna weranda, która na wiosnę i lato staje się jadalnią.
Jako miejsce noclegów dla gości zbudowano kilka domków, każde z nich ma swoją nazwę, która także pomaga w koncentracji myśli na Bogu – np. Ain Karim, Emaus, Eliasz czy św. Józef. Każdy z gości ma swój pokoik z łazienką. Pokój prosty, w którym niczego nie brakuje, ale też nie ma niczego zbędnego.
W miarę rozwoju ikonopisartswa powstała piękna, rozległa pracownia, stworzona w oddzielnie stojącym budynku. Do dyspozycji grup jest dość duża aula, dostosowana także do korzystania z multimediów. Szczególnie ważne są dwie małe kapliczki. Jedna nazywana Ascolto (czyli słuchanie). Jest tam Najświętszy Sakrament, który można adorować w każdym momencie. Jest też obraz Maryi słuchającej oraz mały ołtarzyk Słowa Bożego. Kapliczka jest całkowicie drewniana, a przez wielkie okna widać góry. Przebywając tam, rzeczywiście czujemy się wysłuchani, ale też uczymy się słuchać.
Druga kapliczka nazywana jest Impegno – zobowiązanie. Jest malutka, kamienna. Wchodząc do niej, natychmiast stajemy twarzą w twarz z Jezusem ukrzyżowanym – ale bez ramion. I obok słowa: „Teraz mam tylko Twoje ramiona”. Krzesło, klęcznik, Słowo Boże, ja i Bóg, który prosi o użyczenie ramion… I nic poza tym. W innym miejscu jest Droga Światła, ze swoimi czternastoma stacjami zobrazowanymi za pomocą płaskorzeźb. Zaraz obok nich jest ołtarz, gdzie w słoneczne dni sprawowana jest Eucharystia. Możemy też dotrzeć do Betanii – tam również jest ołtarz oraz mały kącik przypominający o domu przyjaciół Jezusa. I te słowa: „Pan jest tu i woła cię”. Niedaleko od Betanii – kapliczka poświęcona aniołom, przypominająca nam ich cenną opiekę. A jeszcze gdzie indziej – Kalwaria. Trzy krzyże i symbole Męki Pańskiej. Nie brakuje też Betlejem – prostej groty ze Świętą Rodzina i zwierzętami. Na najwyższym punkcie tego rozległego terenu znajduje się figura ks. Bosko, który swoimi ojcowskim spojrzeniem ogarnia wszystkich przechodzących. A w centrum – kapliczka Maryi Wspomożycielki. A obok Niej przetłumaczone na kilka języków słowa: „Wielbi dusza moja Pana”. I tak spacerując ścieżkami San Biagio, wciąż napotykamy coś, co wznosi nasze myśli do Boga, jak na przykład liczne cytaty z Pisma Świętego wkomponowane w naturę. Nie wszystko da się opisać… Najlepiej to dotknąć, zobaczyć i przeżyć samemu.
Spędziłam w San Biagio łącznie ponad miesiąc. Widziałam ogromny głód w ludziach, którzy tu przychodzili. Głód Boga i drugiego człowieka. Odchodzili zawsze nakarmieni – poprzez modlitwę, kontakt z przyrodą, bycie we wspólnocie. Słyszałam wiele świadectw – osób, które tutaj całkowicie zmieniły swoje życie. Szukały czasem wiele lat tego, co nakarmi ich serca. Czasem długo myślały, że to będą pieniądze, kariera… Po latach cierpień tu właśnie zaczynają rozumieć, gdzie jest źródło szczęścia. Bóg z kawałków ich popękanych serc czyni na nowo arcydzieło. Nie zostają w San Biagio. Wracają do świata, z którego tu przyszli. Często są to osoby dźwigające na co dzień ogromną odpowiedzialność, znaczącą dla społeczeństwa. Wracają odnowieni, zanoszą ze sobą Bożą miłość. A wspólnota wciąż trwa, wspierając ich modlitwą, otwierając drzwi i serca dla kolejnych, którzy przyjdą, by znaleźć umocnienie. W całkowitej wolności – takiej, jaką daje nam Bóg, który szanuje nasz czas wzrostu, zawsze proponując, a nigdy nie zmuszając.
Witaj w San Biagio – Kimkolwiek jesteś, jakąkolwiek masz historię…
s. Katarzyna Czuma FMA